Przyszedłem bez ogona,
zaplątany w kable.
Ani rano,
Ani rano,
ani wieczorem.
Wystukałem hasło.
Rewolucji.
Głucho-
głęboko w bruk
oddałem wszystko.
Rozpaliłem noc.
Wystukałem hasło.
Rewolucji.
Głucho-
głęboko w bruk
oddałem wszystko.
Rozpaliłem noc.
Rozpaliłaś.
Iśmy.
Umyłem ręce,
razem z kablami.
Wyszedłem na balkon.
Iśmy.
Papierosy są już
niepotrzebne.
Iśmy.
Umyłem ręce,
razem z kablami.
Wyszedłem na balkon.
Iśmy.
Papierosy są już
niepotrzebne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz