niedziela, 29 lipca 2012

Krew


Ktoś ciągnie mnie za włosy.
Niewidomy oprawca,
któremu ufam do bólu.
Którego kocham
tak, jak ukochałem śmierć-
nad życie.

Beznadziejnie przytulam się do stóp.
W oczodołach oglądam
podrapaną doszczętnie wodę.

Ktoś ciągnął mnie za włosy,
a potem wróciłem
od fryzjera-
nad życie.

Idaho

Przez kilka długich lat
widywałem kowbojów.
Najczęściej w aptekach.
Medyczny kowboj
w za mocno kolorowym kitlu.

(Tak bardzo tęsknię
za moim garniturem.
Marynarka o właściwym kroju,
trochę węższe spodnie.
Tak właśnie bardzo mi się podoba.)

Powiedz mi, proszę.
Powiedz, że nie
muszę wcale szukać
właściwego kroju.
Powiedz mi, proszę.
Powiedz, że
wszystko jest właściwe.

Moje własne
chore Idaho.

piątek, 25 maja 2012

Teraz


Ten ślub to codzienność.
Niesie się przez noc
w radosnym szale.
Nie zapomina
o najpiękniejszej
prostocie poranka.

Wszystkie symbole
dryfują idealnie.
Wróciłaś do mnie
z twarzą zapomnianą
przez malowane
tygodnie i lata.

Koszula opada
na podłogę.
Nie widać pudru.
Wtedy właśnie
urodziłem się
na nowo.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Perfuma

Przypominam sobie wszystko
w doskonałym porządku.
Obracam w palcach
całe nasze życie.
Lata temu przewróciłem się
do góry nogami.

W łazience wisi lustro.
Zmywając codzienną winę,
możesz oglądać każdą twarz.
Spadło na mnie
ciepłe światło trzech żarówek.

Wtedy, gdy wzrok był już spokojny,
zobaczyłem butelkę.
Flakon w kształcie
kompletnego dzieciństwa.

Wiesz, że rozległ się zapach.
Krzyczałem słodkim szeptem
w ramionach najpiękniejszej kobiety.

Niesamowity kolor

Nikt się tego nie spodziewał.
Nie wiem nawet,
czy Ona tego chciała.
Kolor okazał się niesamowity.

Podałem siebie tak,
jak rękę na powitanie.
Pokaż mi proszę,
w której kieszeni nosisz księżyc.

Dwie pary butów,
to książki i usta.
Jesteśmy wszystkim
i wszystko może się
też okazać.

Lubię patrzeć, gdy
spokojnie oddychasz.
Zgubiłem własną siostrę,
teraz już nie na to czas.

środa, 11 kwietnia 2012

Puder

Mam potężną twarz.
Tysiące metrów,
tysiące mnie.
Zgadnij-
tak naprawdę.

Taki już jestem.
Ciemne szkło
oplata moje oczy,
przytulając
spokojny strach.

Połamanie


Wszystko jest
straszliwie jednolite.
To wszystko jest totalne.
Kwiaty odmawiają posłuszeństwa.

Jestem dziewczyną
w za krótkich włosach.
Skórzane spodnie
cementują chłopięcy strach.

Żadna orbita
absolutnie nie ma końca.
Proszę bardzo cicho,
ale równie zażarcie.

Popatrz tylko,
jak wiele się zmienia,
gdy na kolanach
nie ma już radości.

środa, 28 marca 2012

Dwukrotność


Wtedy przyszedł moment.
Byłem tam
widząc ubranie, włosy i oczy.
A Ona trwa.
Będzie tak trwać nadal,
dopóki pozwoli
sobie sama..

Podchodzę trochę bliżej.
Radosne szaleństwo
ściga się z krwią.
Przekonałaś się,
jak skrajnie ciężkie
mogą być
krótkie włosy.

Biegnę, biegnę, biegnijmy.
Stoi
mi, tak bardzo on stoi.

Rozpędzam się do końca,
wilgotnymi ustami
gasząc płomień świecy.

poniedziałek, 20 lutego 2012

Nagość

Nie ma już wstydu.
Ona jest jak woda,
jak krew płynąca najszybciej.

Jesteś naga.
Korale zawiązane delikatnie
na dwie absolutne strony.

Nie zamykam oczu pod wodą.
Zgrabne światło
przytula się do takich stóp.

Za chwilę zobaczysz już wszystko,
gdy przyjdzie nam
odprawić tak daleko czas.

Ciemne okulary

Czasami ukrywam się
przed nią w szafie.
Tam, w rogu jest taka półka-
pachnie grubym pudrem.

Rzeczywiście, wychodzę z szafy.
Przez ulice miasta 
idą moje ciemne okulary.
Razem ze mną suną rutynowo.

Ludzie wiedzą już co myśleć.
Wszystko się między nimi zgadza,
a ja, a ja idę ciągle dalej.
Wszystko się przecież zgadza.

Tam, w rogu jest taka półka-
razem z grubym pudrem
zastyga ona,
moja wielka tęsknota.

Skowyt

Biegam dokoła na krześle,
wieszam się na oparciu.
Mam w pokoju świecę,
pali się w pokoju-
jesteś taka piękna.

To właśnie ten moment,
gdy wieczór miesza się z nocą.
Uśmiechając się delikatnie.
Wieczór miesza się z nocą.
Cali są w sobie, 
jak namiętność podana ustami.

Wiem jak absolutnie jesteś piękna-
taki też skowyt pędzi z nami
w atramentową noc.

Nowość

Szlifuję chropowaty deseń paznokci.
Każdy palec obracam w ustach,
zamykając przy tym oczy-
tak czule, jak tylko mogę najbardziej.

Odczytam każdy symbol,
wprost z płytki szlachetnie obmytej
krwią młodego mężczyzny.

Moje wschodzące ramię.
Poznaj proszę, jak smakuje.
Coraz jest bliżej,
dzisiaj w nocy.

Zapleć mnie we wspólny warkocz.
Zostaw włosy proste i kompletne.
Widzisz jak krople znaczą właśnie ślady.

Szlifuję w ustach paznokcie-
ta właśnie krew opowie jak bardzo tęsknię.

Tajność

Doskonale wiadomo, że
gdzieś tu jest miejsce.
Nie tylko moje ono jest,
to właśnie miejsce.

Gęstą plamą zasypuje mnie śnieg.
Miasto jest obolałe i połowiczne,
a ja przez buty oglądam serce.

Mam pięćdziesiąt lat i krótkie,
puste włosy.
Popatrz tylko,
co się tak naprawdę stało.